Napisałem.

|
Mam dziurawe ręce i dziurawe serce. Nienawidzę tak wielu rzeczy, że boli mnie od tego głowa i chce mi się rzygać. Miłujcie się, skurwysyny. Apatia lekiem na całe zło. Moje samookaleczanie sięgnęło apogeum i stało się sztuką samą w sobie, a jej istota objawia się jako naga kobieta z jednym cyckiem, karabinem zamiast nogi i sekatorem w drobnych, chudych jak wykałaczki rękach.
Najgorsze jest kiedy mitologia, którą tworzymy wokół swojej osoby na użytek wizerunku przestaje bawić nas samych. Nie przyznamy się otwarcie do kłamstwa, bo to wstyd i ktoś mógłby nas usunąć ze znajomych na Facebooku, ale nie wymyślamy nowych ściem, a podtrzymywanie starych staje się przykrym obowiązkiem, do którego brak nam motywacji. Tak też nie przyznajemy się do uprawiania seksu z własnym cieniem, czy zdjęciami miłostek z dzieciństwa.
Wstyd mi za to, jaki jestem, ale taki tylko mogę sam ze sobą wytrzymać - obojętny. Odrobina samozadowolenia i spokoju tworzy z niechęcią do siebie straszliwy rozdźwięk, sprzężenie zwrotne i świadomość mi piszczy, jęczy, skrzypi i szumi.
Nie toleruję siebie, ale się nie zmieniam, bo wtedy też nie będę zadowolony.

Dziś w nocy płakałem suchymi łzami, zrozpaczony. Piłem hektolitry trucizny w proszku ("tylko zalej zimną wodą i pij duszkiem, apatio wcielona"), śniłem o nagich murzyńskich dzieciach po wiwizekcji i umierałem wielokrotnie, zwalczając w sobie empatię.
Smuci mnie, że moja myślodsiewnia już dawno się przepełniła, poszukuję sposobu na otępienie, odjęcie kilku punktów z ilorazu inteligencji, spowolnieni myślenia. Poszukiwany medyk wystawiający lewe recepty na szczęście.
Ratujcie mne, bo nie wytrzymam. Nie uratuje mnie ani plan Balcerowicza, ani Moby Dick, ani nawet szlachetny doktor Judym, czy Kokainowe Towarzystwo Nieodwzajemnionej Miłości z Południowej Kaliforni.
Szlag.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

A może by tak zacząć cieszyć zwykłymi drobnymi sprawami, co? Tym, że ma się pracę, rodzinę, super córeczkę, że świecie słońce, albo jak wolisz, że jest pochmurno. Czerpać radość z wyjścia z żoną na zakupy albo z córką na spacer. Zwykłe codzienne rzeczy ale mogą sprawiać radość, tylko trzeba się wziąć w garść i przestać się nad sobą użalać, dostrzec to że są dookoła fajni przyjaźni ludzie, którym na tobie zależy!

Asuna pisze...

hej. coś mnie wyrzucało, nie mogłam wejść na tę stronę, NARESZCIE:D
aleś dostał komentarza. no tak, cieszyć się, cieszyć, być szczęśliwym, bo tak wypada, bo wszystko pięknie, tylko co z tego, jak serce się kroi samo nad sobą, jak może właśnie nie szczęścia pragnie, tylko zdrowej dawki mroku dla siebie, w którym nie widać szczegółów, w którym jest chłód, dystans i niezaspokojone pragnienie.
nie wiem. zastanawiam się i wydaje mi się, że INTELIGENTNI ludzie są szczęśliwi. że po to właśnie inteligencja, żeby być szczęśliwym. nie cieszyć się jak wariat, może wcale nie zwracać uwagi na pogodę czy deszcz, nie śmiać się czy kochać, ale być szczęśliwym. różne ludzie mają recepty, każdy własną i jedyną prawdziwą.
dlatego trochę pieprzysz. lubię to pieprzenie. Ty lubisz taki stan. nikt nikogo nie pociesza, nie ratuje, nie wyciąga z błota. są ludzie co złoto zamieniają w błoto i tacy co błoto przemieniają w złoto i wszystko jest w równowadze, wszyscy są zadowoleni. bo zadowolenie to klucz do wyzwolenia. lubisz siebie to lubisz cały świat. i wtedy jest pięknie.
taka o odpowiedź nie na temat. tekst świetny, uwielbiam Twoje zabawy słowami.
podziel się tym proszkiem i pijmy, na zdrowie:D

Anna Sójka pisze...

Smutno tak...
Nie zwracaj uwagi na problemy, patrz na życie optymistycznymi barwami!! ;)

Prześlij komentarz