Napisałem.

|
Mam dziurawe ręce i dziurawe serce. Nienawidzę tak wielu rzeczy, że boli mnie od tego głowa i chce mi się rzygać. Miłujcie się, skurwysyny. Apatia lekiem na całe zło. Moje samookaleczanie sięgnęło apogeum i stało się sztuką samą w sobie, a jej istota objawia się jako naga kobieta z jednym cyckiem, karabinem zamiast nogi i sekatorem w drobnych, chudych jak wykałaczki rękach.
Najgorsze jest kiedy mitologia, którą tworzymy wokół swojej osoby na użytek wizerunku przestaje bawić nas samych. Nie przyznamy się otwarcie do kłamstwa, bo to wstyd i ktoś mógłby nas usunąć ze znajomych na Facebooku, ale nie wymyślamy nowych ściem, a podtrzymywanie starych staje się przykrym obowiązkiem, do którego brak nam motywacji. Tak też nie przyznajemy się do uprawiania seksu z własnym cieniem, czy zdjęciami miłostek z dzieciństwa.
Wstyd mi za to, jaki jestem, ale taki tylko mogę sam ze sobą wytrzymać - obojętny. Odrobina samozadowolenia i spokoju tworzy z niechęcią do siebie straszliwy rozdźwięk, sprzężenie zwrotne i świadomość mi piszczy, jęczy, skrzypi i szumi.
Nie toleruję siebie, ale się nie zmieniam, bo wtedy też nie będę zadowolony.

Dziś w nocy płakałem suchymi łzami, zrozpaczony. Piłem hektolitry trucizny w proszku ("tylko zalej zimną wodą i pij duszkiem, apatio wcielona"), śniłem o nagich murzyńskich dzieciach po wiwizekcji i umierałem wielokrotnie, zwalczając w sobie empatię.
Smuci mnie, że moja myślodsiewnia już dawno się przepełniła, poszukuję sposobu na otępienie, odjęcie kilku punktów z ilorazu inteligencji, spowolnieni myślenia. Poszukiwany medyk wystawiający lewe recepty na szczęście.
Ratujcie mne, bo nie wytrzymam. Nie uratuje mnie ani plan Balcerowicza, ani Moby Dick, ani nawet szlachetny doktor Judym, czy Kokainowe Towarzystwo Nieodwzajemnionej Miłości z Południowej Kaliforni.
Szlag.