# BURB

|
"Unoszę się jak na pokładzie kosmicznej kapsuły
Nad dachy i kopuły, nad betonowe bloki,
Tu mam najlepsze widoki, obejmuję całe miasto."
- Tymon Smektała "Głęboko w żyłach"

Pomijam zażywanie przeróżnych wspomagaczy myślenia, bo uważam, że samo przeciążenie umysłu wszelkimi bodźcami z otoczenia daje dobre efekty. Nie chodzi o to, żeby widzieć szerzej, kiedy krew pompuje się przez "rozszerzone naczynia krwionośne" w szaleńczym tempie.
Obijanie się o ściany może być, summa summarum całkiem zabawne, ale póki co skupmy się na intelektualnych sposobach wymuszania kreatywności swoich mózgów. Do tworzenia psychodelii potrzebni są inni ludzie, żeby kolektywnie działać - w grupie zawsze jakoś tak raźniej przecież jest, nie? Generalnie uważam, że kiedy jestem przemęczony, mój mózg potrafi formułować wypowiedzi bardziej złożone, brzmiące mądrzej, bardziej intrygująco. Więc - robi się ciekawiej. Dlatego lubię się katować i pisać, kiedy ledwo widzę na oczy, i mam problemy, żeby normalnie z kimś rozmawiać, o rzeczach codziennych. 
Rzeczy niecodzienne są stworzone do nocnych dyskusji. Takich, jak jedna z tych w "Grze w klasy", kiedy oni tam siedzieli, na fotelach, czy na podłodze - bez różnicy, jakiś winyl zacinał w kącie, a oni rozmawiali. Diabli wiedzą o czym, bo z ich rozmowy wiele nie wynikało. Było coś o sztuce, tyle pamiętam, bo czytałem tą książkę w wieku 17 lat. Wtedy była dla mnie za ciężka, za mądra. Cortazar jest chyba przedstawicielem tej literatury intelektualnej, coś jak Coelho i jego "Alchemik", skądinąd całkiem sympatyczna broszurka. 
Ale też nie chodzi o to, żeby wymieniać mądre książki. Ani cytować piosenki. 
Chodzi o nawiązanie dialogu. A jest kilkoro ludzi, z którymi chciałbym porozmawiać. W taki, czy inny sposób.
Tylko, do diaska - o czym?